1/20/2013

Notka 1


Jest jedna z chłodnych nocy stycznia. Mimo późnej godziny dzięki śniegowi jest dość jasno. Moje Porsche jest jak z filmu. Czarna 911'stka... Na karoserii odbija sie blask pomarańczowych świateł. Cisza, spokój i zero ruchu. Konie pod maska tylko czekają na galop przez ulice, przez dwu kilometrowy prosty odcinek asfaltu, na którym wszystko sie może zdarzyć. Rozglądając się sie za policja, która mogłaby siąść mi na ogon, podjeżdżam do świateł. Trafiłem na czerwone, aby ruszyć jak w wyścigu. Poprawiam rękawiczki i zaczynam gazować. Dostrzegam zbliżający sie wóz... Czerwone Ferrari, metaliczny kolor i przyciemniane szyby. Koleś nie stad, to widać, tutaj na żółtych blachach nie spotkałem żadnego auta. Nie jestem pewny, co to za model, ale dźwięk silnika sprawia mnie o dreszcze. Tak sie zapatrzylem, ze przegapiłem zielone. Ferrari nie staje za mną... Jak by chciało mnie wyprzedzić, lecz staje równolegle ze mną? Otwieram okno i spoglądam katem oka na prawa szybę tego krwistego cacka... Szyba opada w dół. A za nią... Kobieta... Piękna brunetka o kręconych włosach. Zatkało mnie i nie miąłem pojęcia, co powiedzieć. Dziewczyna uśmiechnęła się sie i spytała: ·- Hej, słodziaku. Ścigamy sie?
W tym momencie napłynęła do mych żył adrenalina, a może strach? Trudno powiedzieć. Mi sie wydaje ze obydwa odczucia na raz. Chwile zastanawiałem sie, co odpowiedzieć, ale odpowiedziałem: ·- No hej. Do kąd chcesz?
- Zaproponuj cos...
Zachęcającym głosem zmusza mnie do ustalenia trasy naszego małego wyścigu.
- Do drugich świateł. Pasi?
- Jaki dystans to jest?
- Około dwóch kilometrów, a co boisz się sie?
- Nie zdziw sie jak przegrasz... Słodziaku.
Kolejne światła sie zmieniają a my nadal stoimy w jednej linii. Ja prawy, a ona lewy pas. Nagle wystawia dłoń, w której trzyma torbę pieniędzy. Pytam sie jej
- Na co to?
- Żeby było bardziej ciekawie, jeśli wygrasz dostaniesz ta forsę. 5 Tysięcy zielonych.
- A co jeśli przegram?
- Sam zobaczysz po wyścigu...Zadziorny uśmiech na twarzy kobiety oznacza tylko jedno... Upojna noc, albo jakiś podstęp. "Cóż" pomyślałem... Piec tysi piechotą nie chodzi...
- Dobra zgadzam się.
Po mojej akceptacji schowała wystająca dłoń i zamknęła szybę, a mi nie pozostało nic innego jak zrobić to samo i skupić sie na światłach. Czerwone juz sie pali, to oznacza ze za chwile będzie zielone. Czułem sie w tym momencie jak kierowca F1. Nigdy nie ścigałem sie z kimś na pieniądze! W ogóle sie z druga osoba nie ścigałem! Zwykle jeżdżę sam... Na czas... Teraz mam wyścig nie z czasem a z ta, która proponuje mi pieniądze, albo... Tak, jest zielone! Ruszyliśmy obydwoje w jednym tępię, lecz moja czarna Betty po pierwszych 100 metrach była na prowadzeniu. Myślałem, ze wygram, ale nie zdejmowałem nogi z gazu, lecz mimo to moje prowadzenie do pierwszego kilometra było znikome, a po nim... Ferrari mojej koleżanki zostawiło mnie w tyle na dobre 20 metrów. Pozostało mi tylko patrzeć jak czerwone auto sie oddala. Teraz tez mogłem zobaczyć model. To Enzo. Na światła dojechałem drugi. Przegrałem. Przegrałem z kobieta, a co ona zyskała? Tego nie wiem... Zatrzymałem sie przy niej, tak samo jak ona kilka chwil przedtem. Powtórka z rozrywki, czy deja vu? Otwieramy szyby, a koleżanka za Ferrari zagaduje: ·- Widzisz słodziaku? Nie znam strachu
Lekko poirytowany odburkuje
- Taa... To, co chcesz?
- Na pewno nie auta.
Z ulga odpowiadam.
- Oooo dzięki kobieto! A wiec, co chcesz za wygrana?
- Wiesz, co słodziaku? Podobasz się mi sie... Przyjdź tu jutro o tej samej porze... Powtarzam... Przyjdź.
- Okej. Nie ma sprawy
„A więc jutro z nieznajomą. Podoba mi się ten nocny wypad, tylko czego ona ode mnie chce?”- Pomyślałem i odjechałem do domu. Podczas, gdy jechałem dręczyły mnie myśli, co zrobiłem źle, co zrobić by wygrać następnym razem. Nie bałem się o zadarcie z prawem, ponieważ mój przyjaciel pracował w miejscowej komendzie. Nie raz mnie ratował z opresji. Właściwie to zawsze mnie ratuje i mam u niego ogromny dług za to wszystko co dla mnie zrobił. Ul. Miła… moje osiedle… tu jestem bezpieczny. Zaparkowałem w garażu i poszedłem do kuchni zrobić kolacje. Ehhh… przez to wszystko nie zrobiłem zakupów. Dziś byłem ogromnie zabiegany i jeszcze ten wyścig. Cóż, musze nacieszyć się kanapkami. Zrobiłem je, usiadłem przed telewizorem i włączyłem wiadomości. Jest 23:40… Późno… Idę pod prysznic i do wyra. Jak postanowiłem tak zrobiłem i w ten o to sposób przed 1 już spałem. Jestem ciekawy co przyniesie następny dzień… Czuje niepokój…
Mike
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Notka zgodnie z obietnicą :) Podobała się? Kolejna będzie może w środę, może za tydzień... nie mogę teraz nic obiecać. Proszę obserwować bloga. Strzałka! :D
Konrad

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz