- Czemu nie jedziemy dalej?
- Musisz coś dla mnie zrobić - skierowała wzrok na mnie
- Słucham Cie, co mam zrobić?
- W schowku są okulary. Musisz je założyć
- Ale po co? Nie mam wady wzroku - odpowiedziałem jej lekko oburzony
- Spokojnie, to są okulary przeciwsłoneczne, lecz specjalnie zasłonięte od środka byś nic nie widział, rozumiesz?
- No ale po co? - odezwała się też moja gestykulacja rękami
- Jedziemy gdzieś, gdzie nie chcę byś znał drogę. To jedyny warunek, jeśli nie chcesz to zawrócimy się, ale zaszedłeś już daleko. Nie warto marnować tego
- Uhhhh... Dobrze - Patrząc na nią spod byka i kręcąc głową, wyciągnąłem ze schowka okulary, po czym je założyłem
- I jak?
- Super... Nic nie widzę - Oparłem się o fotel, odchyliłem go do tyłu i zamknąłem oczy
- I oto chodziło -w tym momencie poczułem jej dłoń na moim udzie. Szybko ją zabrała, bo ruszyliśmy.
Podróż minęła stosunkowo szybko, a dlaczego? Po ponownym włączeniu się do ruchu Aga włączyła muzykę, a dzięki temu zasnąłem. Obudziła mnie po jakimś czasie Agata. Jej ręka po raz kolejny znalazła się na moim udzie, ruszała swoją ręką w lewo i w prawo wprawiając w ten sam ruch moją nogę. W między czasie mówiła "Ej, Mike obudź się. Wstawaj śpiochu". Dopięła swego, podniosłem swoje powieki i zaspanym głosem powiałem:
- Co jest? - przeciągnąłem się, bo było mi okropnie niewygodnie
- Za chwile będziemy na miejscu, możesz już zdjąć okulary
- Oooo... to dobrze, a gdzie jedzenie? - zdjąłem okulary, a kiedy je zdjąłem uśmiechnąłem się do Agi
- Zjesz, gdy dojedziemy. Słuchaj zadzwoń do Tomka i powiedz mu, że za chwile będziemy, ok? - mówiąc to podała mi swój telefon. Oczywiście zrobiłem to.
Dotarliśmy na miejsce. Był to drewniany domek w środku lasu, otoczony był wysokim płotem. Jedyną drogę dojazdową blokowała rozsuwana w jedną stronę automatyczna brama. Obok domku stała altanka na samochody, powiedziałbym że to garaż, lecz nie miał nawet ścian, tylko cztery filary a nad nimi dach. Tam też wjechaliśmy. Kolejna sprawa do bardzo mało zieleni, bo większość podwórka stanowiła kostka brukowa. Gdy tylko Aga zaparkowała, Tomek wyszedł z domku. Ja w tym czasie wysiadłem z auta i przywitałem się z nim. Poprosił mnie o pomoc w wyciągnięciu wózka Agaty. Ostrożnie to zrobiliśmy, po czym pomogliśmy koleżance usiąść na wózku. Podziękowała nam. W drodze do mieszkania spytałem się gdzie jesteśmy tak dokładnie, no a Aga zażartowała, że dokładnie to daleko. Weź tu się człowieku dogadaj. No, ale nic, Tomek wpuścił nas jako pierwszych i od razu na wejściu zaimponował mi zapach pieczonego kurczaka. Powiedziałem głośno "uuuu... coś czuje, że będzie wyżerka", przy czym zacierałem ręce. Łazienka jest tu - powiedziała Aga uderzając ręką w drzwi stojące obok niej. Pomyślałem, że wypada umyć dłonie. Tak więc po chwili tam się znalazłem, zrobiłem co miałem zrobić i dołączyłem do reszty, siedzieli w pokoju, który widać było z korytarza. Na środku stał przystrojony w pyszne dania stół, obok były trzy krzesła i jedno wolne miejsce, pod które podjechała brunetka. Siadając zapytałem się, czy ktoś jest tu oprócz nas. Tomek odpowiedział mi, że tak. W trakcie uczty przyszedł czwarty gość. Był to Krystian, na oko dwu metrowy osiłek. Poznaliśmy się i jakoś miną nam czas. Trochę pożartowaliśmy, trochę poopowiadaliśmy o sobie. Dowiedziałem się, że Krystek to brat Tomka, dowiedziałem się także co jest powodem obecnego stanu naszej jedynej kobiety w gronie. Otóż miała poważny wypadek samochodowy. Pijany kierowca zderzył się z nią podczas nocnego powrotu do domu. Poruszyliśmy też kwestie Mariusza. Był to wieloletni kierowca z doświadczeniem, lecz sytuacja rodzinna zmusiła go do opuszczenia kraju i zerwania z czymś co kochał - z wyścigami. Teraz ma dom i rodzinę w Holandii.
Gdy skończyliśmy jeść, kiedy byłem nawet rozluźniony i uśmiechnięty, dotarło do mnie, że chyba nie mogło mnie spotkać nic lepszego. Krystian wyszedł, by po chwili wrócić z butelką whisky i trzema kieliszkami. Stojąc rozlał każdemu, usiadł i rozejrzał się. Głos zabrał Tomek, rozmowa przebiegała tak:
- Dobra, pora przejść do interesów - wziął łyka napoju po czym kontynuował - Ludzie z którymi się ścigałeś byli z różnych środowisk, także i tych z którymi nie powinieneś się zadawać.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- To, że masz dwa wyjścia. Odchodzisz od nas po głównych zawodach, bierzesz swoją część i zapominay o sobie, lub pracujesz dalej.
- A gdzie jest haczyk?
- Hmmmm... Powiedzmy, że musisz stać się anonimowy, musisz przestać istnieć. Żadnych kontaktów towarzyskich, ufasz tylko nam i nikomu więcej. Musisz uważać na siebie...
- Jak to uważać na siebie? Po raz kolejny to słyszę, o co chodzi? - wtrąciłem się w zdanie, zacząłem odczuwać strach
- Dowiesz się w swoim czasie. Wszystko się rozstrzygnie po finałach, ale musimy wstępnie teraz wiedzieć czy chcesz jeździć dla nas.
- Straciłem prace i nie mam z czego się utrzymać! Ja muszę z wami jeździć... - zdołowany sięgnąłem po kieliszek... łyk na pewność siebie
- Poczekaj chwile - stuknął Krystiana, poszli dalej i naradzali się... widać było, że osiłek nie jest zadowolony, ale chyba uległ, bo machną ręką i gdzieś poszedł, a Tomasz wrócił do nas
- Co jest? - z niepewnością powiedziałem. W tym czasie Krystek wrócił i położył niewielką walizkę obok szklanki z moją whisky
- To mało ważne, teraz ważne jest to co jest w tym - wskazał na walizkę
- Co masz na myśli?
- Oh... zobacz to się przekonasz
Z niepewnością sięgnąłem po walizkę, otworzyłem ją, a tam... a tam broń wraz z kaburą. Boże w co ja się wpakowałem? Na co mi broń? Przecież ja tylko jeżdżę. Kim oni są? Między innymi takie pytania były w mojej głowie, a ja sam zbledniałem. Nie potrafiłem z siebie wydusić ani słowa. Agata powiedziała wtedy:
- Noś ją przy sobie cały czas, a gdy będziesz się kładł spać zamykaj wszystkie drzwi i okna. Broń najlepiej miej wtedy gdzieś blisko. Człowiek z którym się ścigałeś nie jest zadowolony z tego, że wygrałeś. Jest nieobliczalny, to dla Twojego bezpieczeństwa.
Mike
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemacie ludziska :D Mam nadzieje, że udał wam się weekend hmmm? :) Mój był owładnięty pracą, a jej jeszcze więcej przybywa, więc stąd nieregularne notki, ale nie moja wina, że wszystkiego mi się mnoży. Dziś mi wpadło zlecenie na stworzenie świątecznego layout'u jednej ze stron. A to tylko szczyt góry lodowej, że tak powiem ;) Kolejna notka może w niedziele... zobaczę, nie obiecuję. Moje gg chyba podawałem, więc proszę o wszelki kontakt tam. Ja nie gryzę xd Dobra może trochę :D Mam nadzieje, że się podoba :) Do następnego i no takie tam i wgl xd Strzałka! :D
Piosenka dnia:
Konrad